Uwielbiam granolę, ale od kiedy zaczęłam czytać składy jakoś nie mogę się zmusić do kupna sklepowych wersji naszpikowanych tłuszczami trans i syropem glukozowo-fruktozowym. Oczywiście podejść do domowej granoli miałam bardzo dużo i skład mojej mieszanki też nieustannie się zmieniał. Byłam przekonana, że dobra, chrupiąca granola musi zawierać w sobie olej albo masło i dodatkowo być podsypana cukrem. Aż nie doszłam do tego przepisu :) To wersja bazowa, bez względu na to czy chcecie do niej dodać orzechów i czekolady czy kokosa i suszonych owoców - ta baza zawsze się nada! Pysznie chrupie, składników jest mało, a całość jest bardzo prosta do wykonania. Spróbować nie zaszkodzi, a może stanie się także Waszym ulubionym przepisem :) Na zdjęciu moja wersja żurawinowo-migdałowa.
PS. nie podaję kaloryczności, bo to wersja bazowa - kalorie Waszej granoli będą zależały od dodatków, na jakie się zdecydujecie.